Dotyczy:

Problem polega na tym że, my ludzie rozsądni nie pijący, nie palący zakładający, używający antykoncepcji, nie zaciągający kredytów. Nie dostajemy żadnych benefitów nawet nie podwyższą kwoty wolnej od podatku. Dlatego nie rozumiem dlaczego cały czas mam dopłacać do cudzych bombli lub nieróbstwa. Tutaj najbardziej pokrzywdzoną jest osoba pracująca na pełen etat i to ma być sprawiedliwość społeczna?